Powodów jest oczywiście wiele: wzorce wyniesione z domu rodzinnego, uzależnienie ekonomiczne, niskie poczucie własnej wartości, przekazy kulturowe, brak kontaktu z własnymi uczuciami i potrzebami, poczucie winy etc. Jednym z elementów tej układanki, na który zwraca uwagę Psychologia Procesu, jest tzw. wysoki sen (z ang. high dream). W uproszczeniu ujmując, w kontekście relacji, jest to nasza najgłębsza wizja upragnionego związku.
Każda i każdy z nas ma swoją unikalną wersję takiej wymarzonej relacji. Dla jednej osoby będzie to nieustanne wzajemne motywowanie się do rozwoju, wielogodzinne dyskusje intelektualne i wyprawy w góry. Dla innej wspólne wychowywanie dzieci i wzajemna codzienna troska. Ktoś może marzyć o pełnych emocji kłótniach, po których następuje równie ogniste zbliżenie seksualne. Wysokich snów relacyjnych jest tyle, ilu ludzi na świecie a każdy z tych snów jest złożoną mozaiką zachowań, cech i nastrojów, za którymi tęsknimy.
Wysoki sen związany jest z naszymi najgłębszymi potrzebami, dlatego jest nieodłączną częścią nas samych. I domaga się spełnienia. Gdy zakochujemy się, przypisujemy często obiektowi naszych uczuć cechy zgodne z naszym snem. Ktoś ma mocną sylwetkę i kojarzy to się nam z opieką i zapewnieniem nam poczucia bezpieczeństwa. Ktoś inny zawadiacko się uśmiecha i już widzimy oczami wyobraźni, jak biegniemy razem lekko po łące z dala od wszelkich problemów świata. Dostajemy prezenty czy komplementy i przepełnia nas poczucie ważności i wyjątkowości. W niektórych relacjach więź się z czasem pogłębia, w innych początkowe zachęty nikną w obliczu nieproporcjonalnie częstszych zranień.
Potrzeba miłości, pragnienie spełnienia głębokiego snu, który nosimy w środku duszy, może spowodować, że uporczywie trzymamy się osoby, z którą skleił się nasz sen. Koncentrujemy nadmierną uwagę na pozytywnym wydarzeniu, wyolbrzymiając jego znaczenie, ignorując jednocześnie całą serię negatywnych doświadczeń. Bukiet kwiatów wręczony o poranku przekreśla kolejną wielodniową libację a miły sms unieważnia tygodnie milczenia. Może być też i tak, że nie ma już niczego dobrego, ale wierzymy, że jeśli jeszcze trochę mocniej się postaramy, sen się ziści.
Terapia może pomóc w eksploracji marzeń relacyjnych i zbliżeniu się do ich realizacji. W procesie budowania satysfakcjonującego życia ważne jest często mocne stanięcie za snem. Jeśli w pełni uznajemy, że zasługujemy na dobre doświadczenia, łatwiej jest nam przytomnie ocenić, czy to, czego pragniemy faktycznie wydarza się w rzeczywistości. Na tej drodze spotkamy zapewne przekonania, które stoją w kontrze do naszego snu: ‘nie ma takich czułych mężczyzn’, ‘jestem za stary’, ‘rolą kobiety jest poświęcać się’ etc. Mogą powrócić wspomnienia negatywnych doświadczeń z pierwszych relacji z opiekunami. Proces terapeutyczny pomaga uleczyć stare zranienia i zbudować nowe, sprzyjające wzorce myślowe. Co ciekawe, przy okazji możemy odkryć, jak wiele z tych pięknych cech, które przypisujemy innym to części nas samych, które od dawna domagały się poznania. Tym sposobem stajemy się również spełnionym snem o nas samych.
Agnieszka Olszewska – Kaczmarek
Psycholożka i psychoterapeutka